Bydgoszcz czy Inowrocław?

Witajcie, chciałabym poznać Waszą opinię na temat Szpitala Miejskiego nr 2 w Bydgoszczy i Szpitala Miejskiego w Inowrocławiu

Ja rodziłam w obu tych szpitalach (w "dwójce" dwa razy) i jeśli mam wybrać to lepiej było w Inowrocławiu
Bydgoszcz
Przy pierwszym porodzie (prawie 6 lat temu) byłam sama, co zostało wykorzystane przez personel. Położna z wielkimi pretensjami, jakbym jej przeszkadzała w piciu kawki i gadaniu z koleżanką. Leżałam na łóżku 8 godz. (nie pozwolono mi wstać, ruszać się itp). Potrzeby fizjlogiczne załatwiałam do basenu (oczywiście czekając na ten basen prawie godz.). Chociaż prosiłam się o wodę położna nie podała mi jej, w końcu po dwóch godzinach (!) dostałam wacik nasączony wodą - bo nie można pić przy porodzie (szkoda, że rodząca obok kobieta z mężem mogła pić całymi kubkami). Lekarze wchodzący na salę, bez "dzień dobry" czy "zbadam panią" ładujący ręce do pochwy. Pakujące się do mnie półnagiej dwudziestoosobowe grupy studentów (oczywiście nikt nie spytał czy można), kąśliwe uwagi lekarzy dot. tego, że nie miałam kartki z grupą krwi męża ("po co zakładać rodzinę jak na badania nie ma?" ) - mam Rh ujemny więc grupa krwi męża jest praktycznie nieistotna... Na koniec - na moje ostrzeżenia że będę rodzić jedna z pielegniarek do położnej: "ty, ona prze", na co położna: "dziewczyno, ty nie wiesz co to jest poród" - bez badania czy spojrzenia na krocze... Minutę później moja córcia była na świecie, położna zdążyła ubrać jedną rękawiczkę (oczywiście miała do mnie pretensje że urodziłam...). Po porodzie zawieziono mnie na salę nieumytą, oblepioną krwią i kałem. Na sali poporodowej nie było odwiedzin (tylko na korytarzu - w lutym jest tam raczej zimno ale co z tego...)
Gdyby nie to, że udało mi się urodzić śliczną i zdrową córcię byłby to dla mnie koszmar, a tak jest cudem. O tym, co tam przeszłam nie chcę pamiętać.
Drugi raz rodziłam w tym samym szpitalu, na tym samym łóżku. Położna o niebo lepsza. Nie mogłam wstać ale ten poród był wywoływany przed terminem i synek nie przylegał jeszcze do kanału rodnego. Poród ok, na moje wezwanie położna przyszła, ubrała się i odebrała synka. Mąż był do momentu kulminacyjnego (zrobiło mu się słabo więc wyszedł). Poród ok, nie narzekam. Po porodzie - nadal odwiedziny na korytarzu, na twardych krzesłach. Niestety w ubikacji niektóre mamy paliły i zostawiały otwarte okna przez co się przeziębiłam (po kuracji - 5 dni - wróciliśmy do domu).
Inowrocław
Po zmianie miejsca zamieszkania tu jest nasz szpital więc tu rodziłam. Personel wspaniały. Wszyscy bardzo mili, położna wręcz cudowna. Bardzo sprawna, chętna do współpracy, skupiona na rodzącej - to bardzo pomaga psychicznie. Lewatywa (na moją prośbę), prawie godzinny prysznic (stała kontrola tętna dziecka). Sala porodowa przestronna, duża; duże łóżko, bardzo wygodne. Poród aktywny (piłka, drabinki). Położna pomagała przyspieszyć rozwieranie szyjki ręcznie (boli, ale bardzo skuteczne). Fizjologia naturalnie, żeby nic nie przeszkadzało w rodzeniu. Czułam się tam bezpiecznie, dobrze. Mąż był (jak wcześniej - tuż przed narodzinami synka wyszedł). Po porodzie położna umyła mnie. Na sali poporodowej od razu ciepły obiad (na fajnych tackach a nie tylko w talerzach). Synek urodził się z zapaleniem płuc, od pierwszej doby fototerapia (żółtaczka) w łóżeczku mobilnym (był cały czas przy mnie). Mogłam spędzić w szpitalu całe 10 dni, nie płaciłam, nie musiałam dojeżdżać na karmienie. Odwiedziny na sali (w końcu ).
Z własnego doświadczenia polecam Inowrocław, rodziła tam też niedawno szwagierka i też jest zadowolona.


[link widoczny po zalogowaniu]
Trzecie urodzinki
[link widoczny po zalogowaniu]
Szóste urodzinki
[link widoczny po zalogowaniu]
Dziewiąte urodzinki



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-12-11 23:08 przez Izabela84.