Ocena:
oceń

rozmiar czcionki

|

|

|

|

Znikające fotografie

Cyfrowe zdjęcia mogą przepaść

Fotografie pierwszych kroków naszych dzieci przetrwają tylko wtedy, jeśli nowoczesne cyfrowe karty pamięci zamienimy na tradycyjne odbitki fotograficzne.

Warszawa, Robert u fotografa 1964 rok

Fot. archiwum prywatne

Warszawa, Robert u fotografa 1964 rok

Sochaczew, wrzesień 1964 Marzenka na podwórku
Warszawa, 1 maja 1969 Monika z tatą

 

Przechowywanie fotografii

Istnieje coraz większa łatwość przechowywania danych (także zdjęć i filmów) na darmowych i płatnych serwerach internetowych. Może powinniśmy rozważyć taką możliwość zamiast kosztownego kupowania dodatkowych twardych dysków? W dodatku możemy na serwisach społecznościowych, rozmaitych flickr`ach, facebook`ach, hotmail`ach i gmail`ach pokazywać swoje obrazki z wakacji znajomym i krewnym. Oczywiście, tak jest tanio, modnie (w końcu w ten sposób uczestniczymy w kulturze web2.0) i wygodnie (nie trzeba np. rozsyłać mozolnie zdjęć z wakacji znajomym, wystarczy podesłać im link i sami sobie pooglądają).

Odpowiedzmy sobie jednak na parę pytań. Czy dopuścilibyśmy dowolnego człowieka z ulicy do grzebania w naszej szufladzie? W naszej szafie z ubraniami? Czy oddalibyśmy komuś, kogo nie widzieliśmy w życiu na oczy klucze do domu? I najtrudniejsze: czy pozwolilibyśmy obcym ludziom pożyczać nasze ciuchy, nawet jeśli oddadzą uprane?

Nie? No właśnie! Serwisy typu online storage (rapidshare.de, streamload.com, jest tego całe mnóstwo) i społecznościowe tak naprawdę nie dają nam żadnych gwarancji bezpieczeństwa danych, nawet w przypadku usług płatnych. Awaria serwera, bankructwo albo przejęcie firmy, likwidacja serwisu i koniec, szukaj wiatru w polu. Serwer portalu flickr stoi fizycznie w Stanach Zjednoczonych, co oznacza, że wiszące na nim zdjęcia podlegają amerykańskiemu prawu. To może oznaczać np. że jakaś firma użyje naszych zdjęć w reklamie albo innym serwisie internetowym i nasze słodkie bobo posłuży jako ilustracja tekstu o niebezpieczeństwach pedofilii (w najlepszym razie). No, potem możemy się procesować... W USA...

Jedyna sytuacja, w której z takich serwisów możemy skorzystać z pełną świadomością niebezpieczeństwa, to przesyłanie zdjęć np. z zagranicy na własne konto, bo narobiliśmy więcej niż nam się mieści na karcie w aparacie, albo jesteśmy w takim miejscu, że boimy się utraty aparatu ze zdjęciami. Ale po powrocie trzeba natychmiast ściągać i nagrywać! No i najlepiej choc trochę robić odbitek.
 

Strona: 1 2 3 4
Oceń artykuł:
nie lubię lubię to | Bądź pierwszym który to lubi.

Komentarze

  • mikaa997 | 18-02-2015 10:45:15

    Cieszę się że są cyfrówki bo można robić dużo zdjęć ale też zawsze wywołuję te wybrane. Chętniej oglądam album niż pliki w komputerze
  • Modzelka8 | 18-02-2015 21:59:56

    Dobrze raz na jakiś czas wywołać zdjęcia, chociaż ja jak wybieram zdjęcia synka do wywołania to mam straszny dylemat bo podoba mi się każde i w rezultacie wywołuję zawsze oszałamiającą ilość zdjęć, których nie mam już gdzie umieszczać
  • mikaa997 | 27-02-2015 14:59:49

    Musisz pomóc partnera o pomoc Ja zawsze tak robię i mąż jakoś bez problemu potrafi powiedzieć że dwa zdjęcia są prawie identyczne albo że jedno jest lepsze od drugiego. Ja również najchętniej wywołałabym wszystkie
  • Doris85 | 03-04-2015 10:04:56

    Oprocz cyfrowego zapisu fotografii fajnym rozwiazaniem sa fotoksiazki. W prosty sposob mozna dokonac selekcji zdjec - np. Przygotowania do powitania, pierwsze miesiace zycia, pierwsze wakacje itp. Nie jest to duzy koszt, a daje jednoczesnie mnostwo radosci przy wybieraniu zdjec i tworzeniu albumu.

Warto zobaczyć

Poczytaj również

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj