Moja mama jest kochana osobą, zawsze stawia dobro moje jak i moich dzieci ponad swoje. Zawsze mogę na nią liczyć, czy to nad opieką nad chłopcami czy np jak potrzebuję wyjść. Odkąd starszy syn pojawił się na świecie mama zawsze go rozpieszczała, zawsze pozwalała na wszystko, były spięcia między nami pod względem "ja czegoś zabraniam"-mama pozwala, natomiast parę rozmów poskutkowało tym że przy drugim synu babcia lekko odpuściła, oczywiście nie do końca
Pamiętam sytuację jak mój starszy syn przyszedł na świat, jak to młoda mama nie wiedziałam dokładnie co z czym, bałam się w szpitalu go ubrać i w tym była nieoceniona. Była sytuacja jak po porodzie pielęgniarka dała mi małego, który zrobił kupę(czarną smółkę-jak to po urodzeniu), wpadłam w panikę zaczęłam płakać że moje dziecko umiera, że taki ma kolor kupki, że to nie możliwe itp, na to mama uspokajała mnie przez śmiech(co nie było łatwe)-że to normalne i dzidziusie tak mają. Pierwszej nocy w domu mój mały dostał kolki, ja wymęczona, zapłakana, bo nie wiedziałam co robić, poprosiłam mamę o pomoc i tak mój synek spędził noc w łóżku babci, która bardzo się z tego cieszyła, no i najważniejsze przestał płakać.
Mama zawsze mi pomagała, jak chłopcy byli mali nakazywała wręcz żebyśmy poszli gdzieś sami z mężem, wiedziała że taka chwila ciszy i relaksu nam się przyda.
Jest bardzo przywiązana do chłopców i oni do niej czasem bywałam zazdrosna, ale pomoc jej jest, była i będzie zawsze bezcenna
Dziękuję Ci Mamo, za wszystko, za cały trud włożony w wychowanie moje jak i pomoc w wychowaniu moich synów.