Ech, prawie każda firma przeniosła już produkcję do Azji... Nie spotkałam się jednak całe szczęście, żeby jakieś ciuszki uczulały. Wydaje mi się jednak, że o ile bawełna (zwłaszcza nie podfarbowana na jakiś oczowalący kolor) nawet bez atestu nie jest czymś niebezpiecznym, o tyle uważałabym jednak na nieatestowane tworzywa sztuczne. Nawet nie chodzi o to, że zawsze wydziela się z nich coś trującego, ale że mają kiepskie właściwości mechaniczne, łatwo pękają i tworzą ostre, igiełkowate krawędzie, co przy dzieciaku nie cieszy. Atest kosztuje, ale przynajmniej człowiek ma więcej spokoju.
[link widoczny po zalogowaniu]