Ja tam miałam poród, przez cesarskie cięcie ale najpierw leżałam na porodówce. Faktycznie nieprzyjemne te boksy do rodzenia....Z trudem wdrapałam się tam na łóżko porodowe, z wielkim brzuchem i spuchniętymi nogami, na serio obawiałam się, że nie dam rady, ale położna patrzyła na moje wysiłki ze stoickim spokojem. Potem było cięcie i chwila spokoju na sali pooperacyjnej. I to był jedyny moment na oddech bo pobyt na oddziale noworodkowym wspominam jako koszmar. Do tego stopnia, że kiedy w dzień kiedy miałam wychodzić do domu i miałam ze zmęczenia problemy z sercem (cięcie też z tego powodu) to wcale się nie przyznałam, bo nie wytrzymałabym tam ani godziny dłużej. Położne były różne, jak to z ludźmi, ale organizacja kiepska, mało łazienek, ciężko było prosić o pomoc, bo mało personelu. No i jeszcze kulejąca biurokracja. Mam dwa nazwiska, i mój synek miał przez trzy dni wpisane nazwisko mojego byłego męża (obecny raczej nie był tym zachwycony
) bo panie z biura czy z izby przyjęć, nie wiem, nie mogły pojąć jak to jest, i zmieniły dane dopiero po ciężkiej awanturze....
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]