Muzyka, podobnie jak inne, mniej doskonałe dźwięki, towarzyszy dziecku jeszcze w łonie matki. Uspokaja, relaksuje, pobudza, tak samo, jak nas, dorosłych.
Znajomi zachwycali sie plytami "Muzyka dla bobasa" a ja nie jestem w stanie ich zniesc wiec nie puszczam ich Maciusiowi (lubie muzyke klasyczna ale w normalnym wykonaniu a nie w postaci kocich jekow z jaka kojarzy mi sie z tych plyt).Na dobranoc spiewam Maciusiowi kolysanke a potem wychodzac z pokoju nastawiam plyte z muzyka Mozarta lub Bethovena (wybralam takie spokojne) - i widac efekt - Macius bardzo dobrze wycisza sie przy tej muzyce. A poza tym stworzyl sie taki wieczorny rytual,ktory ulatwia dziecku rozpoznanie - "teraz jest noc i trzeba spac".Doceniam to zwlaszcza teraz kiedy za oknem nadal jasno i nawet zaluzje nie daja ciemnosci w pokoju.
Życie nie powinno być podróżą do grobu. Człowiek do kresu życia powinien się dotoczyć z kieliszkiem Chardonnay w jednej ręce, tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy dupy, krzycząc... "ALE TO BYŁA JAZDA..."
A ja puszczam mojej Emi muzyczke jaka sluchala w brzuszku czyli poporstu radia Przy tym sobie tanczymy i swietnie sie bawimy. Na wieczor w celu wyciszenia fajnie sie sprawdzaja kolysanki: Stary niedzwiedz, Dorotka, Wlazl kotek, Iskiereczka itp.
Mnie akurat "Muzyka bobasa" - pierwsze dwie plytki - podobala się bardzo ale Misiowi puszczalam tez normalne, dorosle wykonania klasyki. Ale jesli chodzi o zasypianie, to nic lepiej nie dziala niz kolysanki spiewane przez mamę
Macius smial sie na poczatku - uwazal,ze to zaproszenie do zabawy. Teraz w miare jak spiewam stopniowo sie uspokaja wiec jak skoncze to wychodze zostawiajac wlaczona jakas plyte. Nieraz nawet nie wiem kiedy zasypia bo jak dyskretnie do niego zagladam to raz spi juz po 5 minutach raz jeszcze po 15-20 nie ale wtedy lezy spokojnie w lozeczku i sie rozglada.
A w dzien spiewamy sobie rozne wesole pioseneczki (Macius bardzo lubi tanczyc z mamusia)
Życie nie powinno być podróżą do grobu. Człowiek do kresu życia powinien się dotoczyć z kieliszkiem Chardonnay w jednej ręce, tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy dupy, krzycząc... "ALE TO BYŁA JAZDA..."
Moja mała lubi reagee!!!! Naprawdę! Jak tylko usłyszy parę wesołych dźwięków nózki same latają a rączki im wtórują! Ale co do usypiania to tylko radio ciągle gdzieś w tle delikatnie pobrzmiewa....w przeciwnym razie byle szmer ją budzi!